Baza wiedzy

Relacja Inwestora: szczelny dom szkieletowy – budowa samemu

cze 30, 2021 | Kontrola Jakości, Materiały, Testy Szczelności, Współpraca

Witam wszystkich inwestorów, wykonawców, tych którzy zaczynają budować swój wymarzony dom i tych którzy dopiero go planują.
Chciałbym pokrótce przedstawić Wam historię powstawania mojego domu: prostego szkieletu.
W marcu zeszłego roku (2019) na plac budowy wjechała koparka, zaczęły się prace przygotowawcze do mojej inwestycji: równanie terenu i wykop pod fundament, który po czasie zamienił się w piwnicę.

Akcja ta potoczyła się sprawnie w związku z nierozpoczętym jeszcze sezonem budowlanym. Udało mi się namówić znajomego od stanów surowych na postawienie mi piwnicy zwieńczonej stropem żelbetowym. W trakcie prac oczywiście planowałem kolejne kroki, żeby wszystko układało się tak jak należy.

Na początku sierpnia szkielet pokryty papo-membraną dumnie prężył się na naszej działce, więc przyszła pora na dalsze prace, które oczywiście były już zaplanowane i gotowe do wdrożenia.

Chciałbym tylko nadmienić, że większość prac postanowiłem zrobić systemem gospodarczym, pracuję z drewnem (mam swoją działalność w tym kierunku). Wcześniej sporo pracowałem po budowach, coś tam widziałem, czegoś się nauczyłem… Mam dwie sprawne ręce – dam radę!

Tak więc przyszła pora na okrycie naszego szkieletu z zewnątrz i zaczęcie prac w środku budynku.

No i teraz dylemat: jak zrobić ściany zewnętrzne? Czym obić; OSB czy płyta? Jeżeli płyta to jaka? Sporo informacji w sieci, ale brak w nich spójności. Chciałem użyć materiałów, które mają w sobie jak najmniej chemii, są przyjazne dla środowiska i dla przyszłych mieszkańców. Duże znaczenie miało to, czym będzie dom izolowany. Izolacja… Czym izolować? Wełna wydawała się najlepszą opcją ze względu na tradycje i na montaż, aż pewnego razu wpadł mi w ręce artykuł o włóknie celulozy. Bardzo przypadł mi do gustu, ponieważ jest to materiał wtórny. Sieczka makulatury w roztworze solnym, zapobiegający pożarom. Hahahahaha! Papier, który się nie pali? Kolejny „chłyt marketingowy” – pomyślałem. No właśnie nie. Otóż celuloza faktycznie jest nie palna, w porównaniu do wełny która topnieje pod wpływem ognia, tudzież temperatury. Celuloza ma nawet właściwości tłumienia ognia. Rewelacja! Wchodzę w to. Oczywiście decyzja zapadła po godzinach czytania, oglądania i słuchania o włóknie celulozy. Znalazłem firmę, ba nawet przedstawiciela i wykonawcę w mojej okolicy. Od razu umówiłem spotkanie w celu wyceny i ustalenia terminu realizacji.

Gość (p. Marek Samsel – Termex, Proclima Polska), który przyjechał zrobić kosztorys wywrócił moją budowę do góry nogami. Wszystko to co miałem zaplanowane, bo tak mi się wydawało – legło w guzach. Okazało się, że pan szanowny oprócz dmuchania celulozy zajmuje się również naprawianiem domów (dla mnie to też dziwne określenie) oraz budowaniem domów energooszczędnych i pasywnych. Wdraża nowe technologie, ogólnie ma sporą wiedzę i w brutalny sposób jej używał. Nie ukrywam, że po 5 minutach chciałem pogonić typa z budowy, bo strasznie się panoszył i wytykał moje błędy śmiejąc się bezczelnie. Kolejny naciągacz i filozof, grzecznie podziękowałem panu i poprosiłem o wycenę, zbywając gościa w miarę grzecznie.

Kolejne dni były koszmarem, stan przed depresyjny. Wszystko to co zapięte na ostatni guzik, przynajmniej w mojej głowie, okazało się słabym planem. Wyrzuceniem pieniędzy i totalnym fiaskiem. Przez kolejne kilka dni nie wiedziałem co mam robić. Jeszcze raz analiza na chłodno i podjąłem decyzję o zmianie technologii budowania naszego domu. Z kolejnymi dniami utwierdzałem się w swojej decyzji, Pan od celulozy odwiedził mnie i wszystko na spokojnie zaplanowaliśmy od początku.

Dziś przyznaję szczerze, że decyzja którą podjąłem była najlepszą jaką mogłem podjąć w tamtej chwili.

Fakt, że większość robiłem sam był na moją korzyść. Mogłem zainwestować w lepsze materiały izolacyjne i zrobić to sam. Przy okazji wspomnę, że izolacja to nie tylko wełna, czy celuloza. Ważniejsze są membrany: zewnętrzna która chroni przed wiatrem i wodą, no i wewnętrzna: paroizolacja. Niezwykle ważna, teraz to wiem, ponieważ robiąc to samemu mogłem poznać cały ten proces.

Oklejając budynek z zewnątrz i w środku czułem się jak ślepiec we mgle, ponieważ robiłem to pierwszy raz.

Materiały, na które poszło sporo kasy okazały się łatwe w montażu i bardzo solidne, zwłaszcza taśmy które zrobiły na mnie ogromne wrażenie. Po rozwieszeniu membrany zewnętrznej był jeden deszczowy dzień, właściwie noc, następnego dnia membrana była wilgotna, a miejscami nawet mokra, dla taśmy nie robiło to nic, kleiła się jak ta lala. Oczywiście było kilka chwil zwątpienia, ale w głowie miałem jedno kleić szczelnie każdą dziurę, tak podpowiadał gość od izolacji. Na membranę poszła deska i czas wchodzić do środka. „Proszę pana jak będzie pan kleił membranę w środku proszę o jeszcze większą uwagę, większą dokładność, a odwdzięczy się to wszystko panu na koniec” – to słowa gościa od izolacji, który znowu zaczął mnie lekko drażnić, wymagając ode mnie czegoś, czego nigdy nie robiłem.

Uffff środek zaklejony, ale czy dobrze, czy warto było wydawać tyle kasy na te materiały? Przecież w sklepach są dużo tańsze. Pan od celulozy zawitał na budowie, w życiu się tak nie cieszyłem, jak w momencie gdy po oględzinach powiedział, że o tym domu będzie głośno w środowisku, w którym on pracuje. Spoko, ale skąd wiadomo, że to jest dobrze poklejone? Przecież robiłem to pierwszy raz, bez żadnych szkoleń, no i w tym momencie pan Celuloza wyciąga telefon i dzwoni, po chwili mówi że za chwilę przyjedzie kolega co zajmuje się sprawdzaniem takiej pracy, no i wtedy zrobiło się naprawdę ciepło. Po ponad godzinie zjawił się kolejny magik, który już na wstępie powiedział, że nie jest źle, ale żeby sprawdzić dokładnie potrzebne jest badanie szczelności. Kolejny naciągacz? Dobra skoro dałem się namówić na zupełną zmianę technologii budowania mojego szkieletorka, niech będzie – sprawdźmy to. Dla mojego spokoju, sprawdzam sam siebie, moją robotę, więc warto wiedzieć co i jak.

Jedna z niewielu drobnych nieszczelności – montaż okna tarasowego.
Nadszedł dzień sądu ostatecznego, przyjechał pan Paweł ze swoimi zabawkami, a miał ich sporo. Cały test zajął około 6 godzin i wcale nie wyglądał jak naciąganie gościa na kasę. Wszystko precyzyjnie i skrupulatnie przygotowane, sprzęt o wartości grubo ponad 100 tysięcy, więc koleś nie jest tu przypadkiem i na pewno nie na chwilę. No i zaczęło się wielki wentylator zamontowany w drzwiach wysysał powietrze z domu w celu stworzenia podciśnienia, wszystko po to żeby mieć wgląd na najmniejsze niedoskonałości. Za pomocą termowizji można wychwycić zimne powietrze wchodzące do domu. Po 20 minutach pierwsza próba znalezienia nieszczelności. Chyba jeszcze za wcześnie… Po kolejnej próbie okazało się że wcale nie jest za wcześnie. Szczelność jest tak duża, że nie widać niebieskich miejsc na kamerze, czyli zimnego powietrza wbijającego się do budynku.

„Gdybym miał płacone od znalezionej dziury nic bym nie zarobił u Pana” – uffffff kamień z serca, krwawica, pot, nerwy i łzy, bo czasami i one były, wszystko to zeszło ze mnie jak ciśnienie w budynku po otwarciu okna. Koniec końców okazało się, że budynek który wykonałem, tzn. jego szczelność wyszła bardzo pomyślnie, bo powyżej wymagań dla standardu pasywnego. Moim zamiarem było zbliżenie się chociażby do standardu energooszczędnego. Na nagraniach będzie opowiedziane o co chodzi z tymi standardami.

Podsumowując moją gehennę jaką przeszedłem od momentu zaczęcia już moich działań na budowie, do momentu pomiaru szczelności: dziś powiem, że była to kolejna dobra podjęta decyzja. Sprawdzenie swojej pracy ma sens, sprawdzenie pracy ekipy która pracuje dla kogoś i bierze za to grube pieniądze ma sens również. Myślę, że takie testy powinny być standardem na każdej budowie, zwłaszcza przy budowaniu nowych domów na etapie przed zaczęciem wykończenia.

Polecam Pawła i to co robi, a robi to z sercem, to co utkwiło mi głowie po jego wizycie to zdanie: oprócz zarabiania, to jest moja misja, chcę by ludzie płacili wykonawcom za rzetelnie wykonaną pracę. Chcę by inwestorzy mieli wgląd w to na co wydają pieniądze. Fakt jest taki, że 90 procent domów w Polsce jest budowanych niedokładnie.

To fakt, każdy ma prawo do sprawdzenia jakości usługi, za którą płaci się bardzo duże pieniądze.

Szczelne połączenie ściany szkieletowej z wylewką betonową.
Takich zjawisk sobie nie życzymy!
Nie sztuką jest skasować klienta na kilkadziesiąt tysięcy za postawienie domu, w którym nie można utrzymać ciepła, lub w którym odczuwalne są ruchy powietrza przy zamkniętych oknach, lub w którym po roku pojawiają się grzyby, wilgoć i inne niepotrzebne nikomu rzeczy. W chwili obecnej wykańczam mojego szkieletorka ze spokojem ducha, wiem że wykonałem solidną pracę, a dzięki testowi moja wiara w siebie zwiększyła się znacznie.

Nie jestem typem człowieka, który wychwala coś za co zapłacił, nie lubię rozpisywać się na takie tematy, ale dziś zrobiłem wyjątek po to, żeby pokazać coś do czego kiedyś nie było dostępu. Chcę namówić Was drodzy inwestorzy na kontrolowanie poczynań Waszych ekip budowlanych. Nie po to by szukać byle powodu do zadymy, tylko po to żebyście z czystym sumieniem płacili za wasze marzenia, bo w moim przypadku ten dom to marzenie moje i mojej żony. Ufajmy, ale kontrolujmy nawet samych siebie.

Dziękuję. Mam nadzieje że nie zamęczyłem Was zbytnio, życzę świadomych decyzji i pięknego czasu podczas budowania Waszych marzeń.

Pozdrawiam

Klimek Łukasz,

Pracownia Recom

Podsumowanie testera:
„Dziękuję za bardzo ciekawą relację. Dom p. Łukasza jest doskonałym przykładem na to, że wysoka jakość prac jest dostępna dla każdego. Wystarczy:
1. Przygotować szczegółowy projekt izolacji.
2. Wybrać dobre materiały dedykowane do technologii budynku.
3. Dokładnie uszczelnić przegrody i wszystkie połączenia.
4. Przeprowadzić test szczelności, który pomoże osiągnąć super jakość.

Dom p. Łukasza osiągnął szczelność n50=0,37 /h:  wyraźnie lepszą od wymagań dla standardu pasywnego (n50=0,60 /h).

Dziękuję za współpracę i świetną atmosferę!
Paweł Ejsmont